Zacznę od ciekawostki. Blog Moon Landing nie jest pisany przy pomocy AI, nawet w niewielkim stopniu. Czytasz właśnie tekst w 100% napisany przez osobę ludzką.
Nie wynika to jednak z mojego sprzeciwu wobec technologii, czy nawet znanym powszechnie problemom z wiarygodnością tekstów sztucznej inteligencji, niezależnie czy jest to chatGPT 3.5, 4.5, czy 17.5. Nie chodzi również o tzw. okrągłą mowę, czyli wodolejstwo.
O co więc chodzi? Ja po prostu lubię pisać 🙂 To żmudne i powolne zajęcie pozwala mi trawić informacje i przypisywać im właściwe znaczenie. Zamiast wypluć z siebie “wszystko co wiem na ten temat”, poddaje swoje myśli refleksji i dzięki temu doświadczenia i wiedza jakimi się dzielę są “gęstsze” lub jeśli ktoś woli “przetrawione”.
No dobra, jest też i drugi powód. Google nie przepada za AI.
Dlaczego Google nie przepada za ChatGPT, Copy.ai, ShortlyAI, WriteSonic innymi podobnymi im narzędziami? Czy chodzi o konkurencję dla Google’a? To już teoria spiskowa, jest jednak prostsze wytłumaczenie.
Algorytmy Google’a są cały czas modyfikowane, aby wyszukiwać treści najbardziej wartościowe dla czytelnika. AI tymczasem uśrednia wyniki, bierze odpowiedzi na pytania, które padają najczęściej, nie rozumie subtelności i nie ma filtra wiarygodności. Bardzo dobrze pasuje tu słynne zdanie Ministra Propagandy III Rzeszy Goebbelsa: “Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”. Jeżeli ktoś opublikował online nieprawdę, a ktoś inny to powtórzył i podlinkował, a następne strony i osoby kopiowały ten tekst, to AI z ignorancją godną maszyny, zacytuje nam to kłamstwo jako najczęściej występującą odpowiedź na nasze pytanie.
Rywalizacja w SEO weszła na nowy poziom
Google zdaje sobie sprawę, że większość contentu online na świecie tworzona jest z myślą o SEO, czyli pozycjonowaniu w SERP – wyszukiwarkach internetowych. Od wielu lat powstają strony, które mają za zadanie wyłącznie pozycjonowanie. Domain Authority w Google’u stało się dla wielu firm największym skarbem, wartością firmy, nie tylko online, ale w ogóle. Sprzedając usługę online wysoka pozycja w Google’u daje nam tysiące, a nawet miliony klientów. Jedna strona, bez potrzeby fizycznej obecności firmy w wielu krajach. Tak działają globalne SaaSy (Software as a Service).
W wielu firmach tzw. Inbound Teams dwoją się i troją, aby tworzyć więcej wartościowego kontentu, który byłby linkowany przez inne strony z wysokim DA. Podstawą takich działań jest blog oraz link building, który zwraca się do innych stron, mediów, aby cytowały i linkowały do naszej strony głównej.
Gdy na scenie pojawił się chatGPT gra nabrała tempa. Jakiego? Wystarczy powiedzieć, że pierwsze 100 milionów użytkowników chat zdobył w ciągu dwóch miesięcy. Większość firm na świecie zobaczyła w nim olbrzymi potencjał do zdobycia przewagi konkurencyjnej. Ten potencjał dostrzegły oczywiście zespoły marketingowe w tym content i copywriterzy, którzy teraz w ciągu minut mogli stworzyć poprawny tekst na dowolny temat używający pożądanych słów kluczowych.
Google bierze się za teksty AI
Idylla nie trwała jednak długo. Google nie tylko sprawdza autentyczność tekstów, które pozycjonuje, ale także degraduje, a nawet banuje te, które nie przechodzą surowego sita. Już w lutym 2023 roku, czyli zaledwie kilka miesięcy przed uruchomieniem chatGPT online, na oficjalnym blogu Google ukazał się wpis tłumaczący dokładnie podejście Google dla treści generowanych przez sztuczną inteligencję.
Czytamy w nim między innymi: “Systemy rankingowe Google mają nagradzać oryginalne treści wysokiej jakości, które wykazują cechy naszego standardu E-E-A-T (ang. expertise, experience, authoritativeness, trustworthiness), czyli: wiedza, doświadczenie, rzetelność i wiarygodność.”
Co ważne Google podkreśla, że nie banuje tekstów generowanych przez AI o ile spełniają kryteria jakości. Nie chodzi o to żeby banować dla banowania, tylko żeby promować wartościowe teksty. Podobnie sprawa się ma z tekstami pisanymi przez ludzi. Nie promuje się ich ponieważ są “autentyczne”, tylko poddaje ocenie merytorycznej. Ma to sens.
A jak sprawdzić, czy tekst jest wygenerowany przez AI, albo też w jakim stopniu? W tej chwili świetnie działają narzędzia sprawdzania tekstów w języku angielskim. Wystarczy, że wygooglujesz AI Content Detector albo AI Text Checker i utoniesz w morzu możliwości. Zwykle te narzędzia mają limit znaków w wersji bezpłatnej i zwykle jest to 500 znaków, a Twoje teksty SEO mają zwykle ponad 1500 więc sprawdzisz na raz tylko kawałek, ale to już coś.
W chwili pisania tego tekstu mało jest platform sprawdzających tekst w innych językach np. tak egzotycznym jak język polski. Fajny tekst o detektorach AI znalazłem na blogu exai.pl
Copywriterzy nie będą bezrobotni
Pamiętam jak jeszcze niedawno słyszałem rozmowy, że copywriterzy będą bezrobotni, stracą pracę ponieważ teksty generowane są automatycznie. Teraz szuka się takich copywriterów, którzy mają odpowiedni warsztat, żeby korzystać ze wsparcia platform i narzędzi AI, ale przejmują inicjatywę w zakresie personalizacji, czy raczej dostosowania treści do end userów, sprawdzają fakty oraz dodają swoją unikalną kreatywność do tekstów. Wygląda na to, że ich praca jest niezagrożona, a Google w dalszym ciągu będzie się starał podnosić trafność wyszukiwania wartościowych treści, z pożytkiem dla użytkowników.
Jeśli prowadzisz firmę lub jesteś copywriterem i nadal automatycznie generujesz treści na swoje strony, bloga, czy inne kanały, to zachęcamy do lektury bloga Google’a jako podstawy do przemyślenia tematu. Przydatny będzie również branżowy artykuł na BoostBlogu. Szkoda, żeby Twoja praca poszła na marne, a w gorszym scenariuszu, aby Twoja strona była derankowana lub zbanowana w przyszłości. Takich dramatów doświadczyły już firmy kilkukrotnie w historii Google’a, poprzednio stosując techniki dziś nazywane czarnym SEO lub z angielskiego Black Hat SEO.